Mark Zuckerberg – założyciel najpopularniejszego serwisu społecznościowego Facebook już na pierwszym roku studiów na Harvardzie włamał się do uczelnianego systemu komputerowego, z którego wykradł zdjęcia kolegów i koleżanek. Wykorzystując te dane wrażliwe stworzył stronę internetową pozwalającą oceniać urodę studentów, uznawaną dziś za protoplastę Facebooka.. Swoje dzieło nazwał „Facemash”. Jak donosi serwis Dziennik Internautów pomysł Zuckerberga zainspirował także Polaków, a dokładniej studentów Politechniki Wrocławskiej, którzy obeszli zabezpieczenia systemu służącego do obsługi studentów i skonstruowali własnego Facemasha. Teraz grożą im surowe konsekwencje – sprawę podjęła już prokuratura.
Facemash Zuckerberga
Przypomnijmy – Mark Zuckerberg, twórca popularnego Facebooka studiował na prestiżowym Harvardzie, gdzie już na pierwszym roku stworzył witrynę pozwalającą na ocenianie urody studiujących tam osób. Wywołał przy tym spore kontrowersję - by stworzyć Facemasha (bo tak nazwał ten portal) włamał się do uczelnianego systemu komputerowego, z którego wykradł zdjęcia kolegów i koleżanek. Za ten wybryk został zawieszony w prawach studenta. Jednak Facemasha w godzinę odwiedziło 450 osób, a zamieszczone na nim zdjęcia zanotowały 22 tysiące odsłon! Każdy kto oglądał film „The Social Network” z pewnością pamięta jak wyglądał serwis Facemash i na czym polegała zabawa. Dla osób, które filmu nie widziały spieszymy z wyjaśnieniami – strona internetowa wyświetlała dwa znajdujące się obok siebie zdjęcia studentek, a internauci mogli wskazywać, która z nich jest ładniejsza. Pomysł Zuckerberga zainspirował adeptów Politechniki Wrocławskiej, którzy stworzyli identyczną stronę internetową, pobierając zdjęcia i dane wrażliwe z JSOS (Jednolity System Obslugi Studentow).
Facemash z Wrocławia
Strona internetowa dostępna była pod adresem www.facemashpwr.pl i pojawiła się w Sieci najprawdopodobniej w nocy z 30 na 31 grudnia i funkcjonowała do 3 stycznia. Jako pierwszy napisał o niej portal Niebezpiecznik.pl, do którego zwrócił się jeden z czytelników (pragnący zachować anonimowość), pisząc taką oto wiadomość: “przed weekendem pojawił się polski odpowiednik serwisu FaceMash [tak nazywał się prototyp Facebooka stworzony przez Zuckerberga]. Politechnika Wrocławska ma tak dziurawy JSOS (Jednolity System Obslugi Studentow), że dane osobowe latają luzem po Internecie”. Warto wspomnieć, że wrocławski Facemash działał identycznie jak ten stworzony przez Marka Zuckerberga – strona wyświetlała dwa, sąsiadujące ze sobą zdjęcia studentek Politechniki Wrocławskiej, a komunikat „Who's Hotter? Click to Choose” zachęcał do oddawania głosów na jedną z nich. Władze Politechniki Wrocławskiej wszczęły wewnętrzne śledztwo, jednak nie zdołały wskazać twórców tej kontrowersyjnej strony. Uczelnia powiadomiła już prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Warto dodać, że Zuckerberg został za swój wybryk zawieszony w prawach studenta, ale studentom, którzy odpowiedzialni są za wrocławski Facemash grożą poważniejsze konsekwencje.
Facemash – prawne konsekwencje
Olgierd Rudak – z wykształcenia prawnik przeanalizował na swoim blogu tę sprawę w kontekście ewentualnej odpowiedzialności za wyciek danych. Po pierwsze należy wspomnieć, że w prawodawstwie polskim istnieje przepis, który zwraca on uwagę, że jeśli po stronie Facemasha nie doszło do powstania zbioru (a tak zapewne było, skoro zdjęcia wyciągane były z bazy PWr na bieżąco), to nie można twórcom serwisu stawiać zarzutów z art. 49 ust. 1 ustawy o ochronie danych osobowych. Ale twórcom tej strony tak, czy inaczej grożą poważne konsekwencje w kontekście art. 267 par. 1 kodeksu karnego. Jest to bowiem przepis penalizujący nieautoryzowany dostęp do informacji, nawet jeśli nie wymagało to przełamania jakichkolwiek zabezpieczeń - wyjaśnia Rudak.
Damian Zarzycki
Źródło:
http://di.com.pl
http://niebezpiecznik.pl